Wiedźmini w Perfect World
Wiedźmin
Krążąc po siedzibie Rady Wiedźminów, dostrzegasz wejście do nowo wybudowanego skrzydła. Na korytarzu panuje półmrok, nie zamontowano jeszcze uchwytów na pochodnie, a jedynym źródłem światła jest blask księżyca wpadający przez okna. Uświadamiasz sobie, że jest już późno, mimo to, krok za krokiem, zagłębiasz się w mrok korytarza, oddalając od ciepłego światła pochodni. Zerkasz jeszcze raz na chwilę przez ramię, zastanawiasz się, czy nie wrócić do swojego pokoju. Szybo porzucasz tą natrętną myśl, bierzesz głęboki wdech i, po powolnym wypuszczeniu powietrza przez usta, ruszasz dalej. Rozglądasz się uważnie i uświadamiasz sobie, że to najbardziej okazała część budynku, jaką przyszło Ci oglądać. Sufit ginął gdzieś wysoko w mroku, podtrzymywany gładkimi, okrągłymi kolumnami z białego kamienia. Nachodzi Cię pewność, że w blasku słońca to miejsce wyglądałoby jeszcze okazalej. I wtedy dostrzegasz coś jeszcze. Blask płomieni w oddali.
Zbliżasz się niepewnie, ostrożnie stawiając każdy krok, by nie zrobić choćby najmniejszego dźwięku. Nie wiesz, dlaczego to robisz. Po prostu czujesz, że w tym miejscu powinna być zachowana cisza. Po dłuższej chwili docierasz do kręgu posągów, wielkich, wykonanych z dbałością o najdrobniejsze szczegóły, zupełnie, jakby ich pierwowzory zostały powiększone do olbrzymich rozmiarów i zamienione zdradziecko w kamień. Podchodzisz do pierwszego z prawej. Przedstawia on Elfa, w przyklęku obserwującego coś w oddali
Podchodzisz jeszcze bliżej, dech zamarł Ci w piersi na widok tak wspaniałej rzeźby. Oglądasz ją dokładnie i z każdą chwilą, Twój zachwyt rośnie. W końcu dostrzegasz tabliczkę i podnóża posągu, a na niej stylizowanymi zawijasami napisane, co następuje:
ZAWISZA
Cichy obrońca. Strażnik miast. Zawsze krążył tam, gdzie najwięcej bezbronnych i niewinnych potrzebowało pomocy. Bez słowa skargi z wysoka długimi godzinami obserwował okolice, by nagle uderzyć na wroga i ocalić potrzebujących. Nigdy nie wzdragał się od przyjęcia na siebie ciosów wroga, by ocalić towarzysza. Zawsze będziemy go pamiętać, jako przyjaciela.
Ostatnio edytowany przez Vilquor Piwochlap (2010-07-24 14:03:56)
Offline
Wiedźmin
Idziesz dalej po ogromnym okręgu. Szybko dostrzegasz, że źródłem światła jest tu duże ognisko. Płomienie wydają się wydobywać z głębi skały przez sporą dziurę w posadzce. Ciekawość bierze w Tobie górę, zaczynasz obchodzić ognisko, starając się dostrzec jakieś źródło płomieni, jednak zarówno żar, jak i wyrwa w litej skale są zbyt wielkie, by cokolwiek zobaczyć. Nagle wpadasz na coś prawym bokiem. Odwracasz się i dostrzegasz ogromny posąg człowieka. Mężczyzna ze skupioną twarzą przygląda się czemuś, co trzyma w uniesionej do góry dłoni, jakby oglądał coś pod słońce. W drugiej ręce dzierży laskę, zdobioną jakimiś runicznymi zawijasami. Przed człowiekiem stoi spora, choć płytka misa na trójnogu. I po raz kolejny zachwyca Cię niezwykła dbałość o szczegóły rzeźbiarza. Z żalem odwracasz wzrok od dzieła sztuki, by spojrzeć na tabliczkę
SZNYCEL
Jeden z założycieli Braci Wiedźmińskiej w tej krainie. Jeden z pierwszych, obok Alastrianny oraz Villquora, poddał się Próbie Traw. Twórca większości mechanizmów obronnych Warowni oraz pomysłodawca jej umiejscowienia. Dumny myśliciel, zawsze pogrążony w zadumie. Uważnie dobierał wrogów, jeszcze uważniej przyjaciół. Zginął w wiosce "Złamany Most", poświęcając swoje życie, by towarzysze broni mogli ewakuować mieścinę. Walczył tak dopóki ostatni z mieszkańców nie znalazł się w bezpiecznym miejscu. Wieczna my cześć i chwała!
Offline